czwartek, 17 października 2013

O rzepie Czepie, jego żonie i wuju Leonie

Bryś po polu ganiał gapy,
aż go zabolały łapy,
Przysiadł sobie pod łopianem.
- Lepiej stąd popatrzę na nie.

Kiedy biedaczysko usnął
i ogonem łopian musnął,
rzep Czep czepił się ogona,
a za Czepem jego żona.

Teraz mogą świat pozwiedzać
i kuzynów poodwiedzać,
Ja bym chciała – mówi żona –
wpaść z wizytą do Leona.

Leon, wujek rzepa Czepa - 
sama mądrość, sama krzepa.
Od lat znany jest w powiecie,
że wędruje wciąż po świecie.

Zwiedził całą okolicę,
wszystkie pola i winnice,
był w zagrodach i w lecznicy,
na jarmarku i w stanicy.

Znaleźć środek lokomocji
trudna sprawa, dreszcz emocji.
Ciężko lisią kitę złapać,
czy na sroki grzbiet się wdrapać.

Wspominają obydwoje
wuja bystrość i podboje,
a pies ciągle przy łopianie.
Marne szanse na zwiedzanie.

Nagle ogon się poruszył.
– Och, jedziemy – Czep się wzruszył.
Żona aż poczerwieniała
i o mało nie zemdlała.

Lecz Bryś zamiast w świat popędzić,
w budzie wolał dzionek spędzić.
Nim się rzepy oderwały,
z oczu zniknął im świat cały.

1 komentarz:

  1. Świetne! Nie tylko ciekawa i zabawna historia, ale również idealne ćwiczenie dykcyjne. :)

    OdpowiedzUsuń