niedziela, 31 maja 2015

Jak Myszoń został rycerzem

Raz w Mysim Królestwie przyszły na świat dzieci,
ale jedna myszka inna wśród berbeci.
Zamiast pyszczka – trąba, uszy jak u słonia,
osobliwy chłopiec jest z tego gryzonia.

Nazwali go Myszoń. Wszyscy go lubili,
robił wiatr uszami, dobrze się bawili.
Trąbił tylko w polu, bo chociaż był mały,
gdy zatrąbił w zamku, wieże się kiwały.

Gdy raz mysie dzieci bawiły się w borze,
dopadł je Wilk głodny. - Ratuj się kto może!
Pisk, zgiełk i panika, nie ma gdzie się schronić
i nie ma nikogo, kto chciałby je bronić.

Wtedy wyszedł Myszoń. Powietrza nabiera
i zaczyna ryczeć, na Wilka napiera.
Wilk zdziwił się wielce i stanął jak wryty.
- To jest jakiś potwór w mysim ciele skryty!

Od ryku drży ziemia, a podmuch jest taki,
że myszki w powietrzu fruwają jak ptaki.
Wilk ogon podkulił i dłużej nie czeka,
w tył zwrot nagle zrobił, do lasu ucieka.

Gdy wszystko ucichło, rozległy się głosy:
- Wiwat, wiwat Myszoń! Wiwat długonosy!
Jakiś maluch krzyknął: -Myszonia na króla!
Zrobiło się cicho. – A cóż to za bzdura?!

- Króla przecież mamy, zróbmy go rycerzem,
schowa swoje uszy i nos pod pancerzem.
Król wyraził zgodę i od tamtej pory
Myszoń, jako rycerz, wszystkie chroni nory.


1 komentarz:

  1. Suuuper! I ten właśnie wierszyk został opublikowany w czasopiśmie "Cegła". Gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń