wtorek, 19 sierpnia 2014

Rycerz Bączek rusza na turniej

Wśród rycerzy poruszenie -
jutro turniej na arenie.
Kopie już przygotowane,
zbroje lśnią wypucowane.

W swej komnacie, rycerz Bączek,
okrąglutki niczym pączek,
w zamyśleniu chrupiąc grzanki,
postanowił stanąć w szranki.

Rankiem zasiadł do śniadania,
spałaszował cztery dania.
Wpada giermek na pokoje:
- Panie, czas nakładać zbroję!

Słudzy dwoją się i troją,
chyba coś nie tak z tą zbroją.
Czyżby trochę się skurczyła?
Wszak rok temu dobra była.

Naciągają mocnej troki,
aż spod zbroi wyszły boki.
Ochraniacze, hełm na głowę,
w hełm pióropusz i gotowe.

W ruchach Bączka brak swobody,
a tu jeszcze przed nim schody.
Nie da rady, znieść go muszą,
będzie ciężko z taką tuszą.

Wreszcie na dziedzińcu stoi,
dumny z siebie, w pełnej zbroi.
Chcą go wsadzić na rumaka,
ale rumak dał drapaka.

Przeraziło się konisko,
kiedy rycerz podszedł blisko.
- Nie udźwignę takiej tuszy -   
i galopem w pole ruszył.

Bączek ciężki pancerz zrzucił,
smętny do komnaty wrócił.  
- Schudnę do przyszłego roku,
 nikt mi nie dotrzyma kroku.

Poszła fama po powiecie:
rycerz Bączek jest na diecie,
aż biednego głowa boli
od owsianki i fasoli.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz