Z tej okazji każda mrówka
spieszy w stronę głównej sali,
bo za chwilę – potańcówka.
Już tunele oświetlone,
słodki nektar czeka w barze,
a na środku Pan Wodzirej
i Królowa w pierwszej parze.
Na estradzie trzech muzyków
na znak od Królowej czeka,
więc władczyni klaszcze w dłonie.
- Zaczynamy, czas ucieka!
Niezbyt głośno, delikatnie
pierwsze tony dał basista,
a po chwili – łubu-dubu –
zawtórował perkusista.
Gdy w grę weszła harmonijka,
pan Wodzirej ruszył w tany.
- Dziś wieczorem, zamiast marszu,
tylko bigbit będzie grany!
W tańcu tworzy nowe kroki,
wygibasy w lewo, w prawo,
a publika i tancerze
krzyczą: – Brawo, mistrzu, brawo!
Wszyscy tańcem zachwyceni,
piruety wykręcają,
nagle kroki im się mylą,
bo muzycy przyspieszają.
Coraz szybciej gra orkiestra,
coraz szybsze są obroty.
Mało kto ma w głowie taniec,
większość – wytrzeszcz i zawroty.
Nikt nie może przestać pląsać,
wszystkim z czoła pot się leje.
Czy to może jakieś czary?
Co się dzieje? Co się dzieje?
Mrówki ledwie nadążają,
a kapela nie przestaje.
Grają szybciej, coraz szybciej –
prawie zemdlał jeden grajek.
Na parkiecie zamieszanie.
To dopiero widowisko –
tańczą jakby mieli drgawki,
pomyliło im się wszystko.
Pierwszy upadł pan Wodzirej.
- Ratuj, Generale drogi!
Lecz Generał też upada,
bo splatały mu się nogi.
Potem było tylko gorzej:
ktoś mu usiał na odwłoku,
jakiś żołnierz depcze głowę,
czyjaś stopa kłuje w boku.
Nim się obaj pozbierali,
wszystkie mrówki już leżały
i splecione w jedną hałdę
nieszczęśników przygniatały.
A orkiestra? Dziw nad dziwy:
instrumenty oszalały!
Wyskoczyły z rąk muzyków
i jak w transie same grały.
Pewnie grałyby do rana,
lecz się mocno uszkodziły:
harmonijka się zapchała,
pałki bez sił w bębny biły.
Gdy ostatnia struna pękła
i gitara grać przestała –
nastąpiła błoga cisza,
odetchnęła cała sala.
Roztrzęsione, obolałe,
rozplatały się powoli.
Będą tańczyć tylko marsza –
połamaniec bardzo boli.
Zabawny wierszyk! Oczami wyobraźni widzę te biedne wymęczone mrówki, hehe! :)
OdpowiedzUsuń