Siedzi miś pod dębem,
patrzy sobie w górę.
Tak się w pień wpatrywał,
aż wypatrzył dziurę.
Coś z dziupli wystaje –
spostrzegł małe czułki,
a po chwili - rzędem
wyfrunęły pszczółki.
Wiadomo – gdzie pszczoły –
tam miodek słodziutki.
Już po pniu się wspina
łakomczuch malutki.
Pazurki wysunął,
wdrapał się do ula.
Wsadził nos do dziupli –
a tam rój pszczół hula.
Dmuchnął miś do ula,
miód sięga językiem –
pszczoły w nos go żądlą,
wiec ucieka z krzykiem.
Opuchnięty nosek
w strumyku ochłodził.
Odtąd wszystkie barcie
z daleka obchodził.
Zapamięta biedak,
że gdy ktoś w ul dmuchnie,
pszczoły się rozzłoszczą
i mu pyszczek spuchnie.
Z niesamowitą lekkością przychodzą Pani te wierszyki, Pani Ewo! :)
OdpowiedzUsuń